Jan Paweł II przez cały swój pontyfikat bronił życia poczętego i zapewne po tegorocznej beatyfikacji zostanie tego życia patronem.

Pierwszy relikwiarz z krwią papieża i skrawkiem jego sutanny uroczyście powinien zostać wręczony trzyletniemu dziś Oskarowi, synkowi Anny Radosz. Kobieta zmarła właśnie trzy lata temu w myszkowskim szpitalu gdyż wolała urodzić dziecko niż zabić je ratując własne życie. Dla chorej na czerniaka złośliwego Ani jedynym ratunkiem była kuracja za pomocą chemioterapii, która mogła zabić jej synka. Wybrała jego życie.

Powiem wprost. To, co zrobił kardynał Dziwisz i sposób, w jaki to uczynił potwierdza zjawisko, które obserwuję od lat.

W cieniu dwóch potężnych dębów, jakim był Prymas Tysiąclecia kardynał Stefan Wyszyński i Papież Jan Paweł II nie jest w stanie wyrosnąć żadne solidne drzewo, a jedynie rachityczne krzaki. Taki jest stan naszej kościelnej hierarchii z kardynałem Dziwiszem na czele.

Czego byliśmy ostatnio świadkami?

Medialnego show. Polski wpływowy hierarcha kościelny dokonał na oczach milionów Polaków „uroczystego” przekazania relikwiarza z kroplą krwi i skrawkiem sutanny Jana Pawła II kierowcy formuły jeden, Robertowi Kubicy.

Ceremonia miała niezwykle podniosły charakter. Na antenie TVN24 kardynał Dziwisz wcisnął w dłoń redaktora Roberta Jałochy relikwiarz w sposób przypominający dobijanie transakcji na końskim targu.

Teraz ów relikwiarz czeka gdzieś w kieszeni lub na półce samochodu dziennikarza TVN24 na okazję, kiedy będzie można ów dar przekazać rannemu kierowcy.

Na antenie TVN24 zaś trwa ożywiona dyskusja na temat roli talizmanów i amuletów w karierze kierowców rajdowych.

Oczekujmy w napięciu na uroczystą i podniosłą transmisję z przekazania relikwiarza Robertowi Kubicy. Dokona tego…uwaga… dziennikarz TVN24, Robert Jałocha.

Cóżeś najlepszego uczynił kardynale?